"Czas Miłości" - rozmowa z bp. Janem Piotrowskim w Radiu eM

Rozmowa z księdzem biskupem Janem Piotrowskim, Biskupem Kieleckim przeprowadzona we wtorek, 23 grudnia 2014 r. przez Katarzynę Bernat w Radiu eM Kielce.

Katarzyna Bernat: Boże Narodzenie przypomina, że Bóg nie pogardził człowiekiem, tylko przychodzi do nas jako małe dziecko.
Bp Jan Piotrowski: - Bóg, który jest Miłością, jest z nami w Chrystusie. Z odpowiedzi wiary Maryi: „Niech mi się stanie według słowa twego” (Łk. 1.38.) rodzi się nadzieja dla świata. Betlejem staje się domem chleba, którym jest Jezus Chrystus, chleba, którym dzielimy się w wieczór wigilijny i chleba eucharystycznego, który przyjmujemy podczas Mszy świętej. Święta Bożego Narodzenia uświadamiają nam, że jesteśmy kochani przez Boga, nie miłością daleką, wydumaną, ale miłością prawdziwą, miłością kochającego serca Jezusa Chrystusa. Święta  zbliżają ludzi do siebie. Jest to dostrzegane w serdeczności, życzeniach, gestach podanych dłoni i łzach często płynących po policzkach.

- Zdumiewająca jest pokora i prostota Boga. Dlaczego Bóg, Pan Wszechświata, rodzi się w stajence, w ubóstwie?
- Nie ma tu racjonalnego wytłumaczenia. Ewangelista Jan pisze: „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas” (J. 1.14). Tym, którzy Go przyjęli, Bóg daje radość, miłość, nadzieję. Wiara wznosi się ponad poznanie intelektualne i kieruje człowieka ku poznaniu Boga, który jest Miłością nieogarnioną, ale bardzo konkretną, bo objawia się w Jezusie narodzonym w Betlejem.

- Jezusa najpierw rozpoznają pasterze, strzegący swych trzód. To bardzo biedni ludzie. Czy ubodzy mają większą wrażliwość na Pana Boga?
- Widocznie Bóg chciał, aby najpierw pokochali Go ci, którzy nie cieszyli się ani dobrą sławą, ani obyczajami. Pan Bóg w Chrystusie idzie tam, gdzie chce i potrafi otwierać ludzkie serca, które najmniej się Go spodziewają. Jezusowi nie przyszedł pokłonić się ani Herod, ani możni świata, bo ci byli pyszni, próżni i zbyt leniwi, aby porzucić swój życiowy komfort i powodzenie. Wrażliwość na Boga mają ludzie szczerze Go szukający.

- Dzieciątku pokłonili się mędrcy, w których upatruje się ludzi nauki i kultury. Czy nauka może prowadzić do Pana Boga?
- Na temat relacji nauka i wiara ciekawie mówi na przykład ksiądz profesor Michał Heller, kapłan diecezji tarnowskiej, który zaprasza ludzi do inteligentnego przeżywania swej wiary, ubogacania jej walorami intelektualnymi. Jedno nie stoi w sprzeczności z drugim.  Nauka bez wiary popadłaby w pychę, a wiara bez odniesień intelektualnych stałaby się fideizmem. Potrzebny jest złoty środek połączenia geniuszu umysłu i geniuszu wiary, aby dotrzeć do prawdy objawionej nam w Jezusie Chrystusie.

- Jezus rodzi się w rodzinie. Dziś rodzina wymaga dowartościowania.
- Gdziekolwiek byłem na świecie, widziałem piękno rodziny. Ćwierć wieku temu, kiedy posługiwałem w Afryce, mogłem szczerze mówić o polskiej rodzinie i miłości małżeńskiej, którą zaobserwowałem u moich rodziców i sąsiadów. Był to jeszcze czas, kiedy rodzina była silna Bogiem. Do takiej postawy Kościół zachęcał wielokrotnie. Święci bowiem rodzą się na kolanach świętych ojców i matek. Szkołę szlachetnego człowieczeństwa przechodzi się przy kochającym sercu matki i męskiej, autentycznej miłości ojca.

- Ksiądz biskup wiele lat spędził na misjach w Afryce i Ameryce Południowej. Jak wyglądało tam Boże Narodzenie?
- Nie było one takie jak w Polsce, z choinką, śniegiem, kolędami. Na przykład w Kongo Boże Narodzenie przypada na gorącą i deszczową porę. Pozostawała jednak ta sama tajemnica przychodzącego Jezusa przemieniającego ludzkie serca i dającego nadzieję. Dla misjonarza, święta i okres poprzedzający, to intensywny czas pracy. Misja świętego Pawła, w której pracowałem, była bardzo rozległa. Wymagała ciągłego przemieszczania się. Ten trud pozwalał zapominać o tęsknocie za domem rodzinnym, odczuwanej szczególnie podczas świąt. Jednak, niezależnie gdzie się przeżywa święta, łączy ludzi narodzony Bóg, maleńka Miłość z ogromnym potencjałem ogrzewania ludzkich serc.

- Czy tamtejsi ludzie mają swoje tradycje, podkreślające wyjątkowość świąt?
- W Afryce jest więcej zwyczajów na okres Wielkiego Postu i Wielkanocy, niż Bożego Narodzenia. Atmosferę świąt bardziej odczuwałem w Ameryce Południowej. W Peru byłem proboszczem dużej parafii na przedmieściach Limy. Tam tradycje chrześcijańskie są o wiele starsze niż w Afryce. Na przykład dwa tygodnie przed świętami budowano szopki i to takich rozmiarów, jakie spotykamy w naszych kościołach. Nie brakowało też amerykanizacji kultury bożonarodzeniowej ze światełkami, muzyką w dużych sklepach.

- Czy księdzu biskupowi udało się zaszczepić w tamtejszych ludziach jakąś polską tradycję?
- Przenoszenie naszych zwyczajów w inny kontekst kulturowy nie jest korzystne dla ewangelizacji. Natomiast udało mi się wprowadzić przedświąteczną pomoc charytatywną. Później jeden Kongijczyk powiedział mi: „Ojcze Janie, ja nigdy od nikogo żadnej paczki nie dostałem”. Dlatego pomoc materialna ludziom chorym, cierpiącym, samotnym miała wielkie znaczenie. W Peru na przykład był zwyczaj czekolatady, czyli przyjęcia organizowanego dla dzieci z kakao i babką z rodzynkami. Z tej pomocy, zorganizowanej przez parafie, korzystały setki dzieci, nie tylko chrześcijańskich. Po moim odjeździe miała też miejsce następująca sytuacja: jeden z parafian przekazał w darze wszystkie zabawki ze swojej hurtowni, po czym po prostu… poszedł do domu. Po jego wyjściu z pracy w tej dzielnicy wybuchły sztuczne ognie i wielki pożar, który spowodował śmierć wielu osób. Okazało się, że hojność uratowała mu życie.

- Jak Boże Narodzenie wyglądało w domu rodzinnym księdza biskupa?
- Rodzina mojego Tatusia w swej genealogii sięga Walentego Piotrowskiego i Katarzyny Lipnickiej, którzy zawarli małżeństwo w 1795 roku. Zachowało się więc wiele tradycji przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Wigilię zawsze przeżywaliśmy przy śpiewie kolęd, czytaniu Pisma Świętego oraz przestrzegając postu. Przy stole zawsze było miejsce dla niespodziewanego gościa, aby każdy mógł być przyjęty. Dziś tę tradycję rodzinną kultywują moi siostrzeńcy i siostrzenice.  

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Katarzyna Bernat

Zobacz: www.em.kielce.pl