Ks. Jerzy Marcinkowski, były kapelan biskupa Szymeckiego: On kochał nas, a my kochaliśmy jego

On kochał nas, a my kochaliśmy jego – tak o Śp. abp. Stanisławie Szymeckim, zmarłym w wieku 99 lat byłym metropolicie białostockim i biskupie kieleckim w latach 1981-1993, mówi jego były kapelan w Kielcach, ks. dr Jerzy Marcinkowski.

Dla młodego kapelana biskupa, w latach 1984 – 1986, był to czas „intensywny i absorbujący”. – Byłem przy biskupie cały czas, zaczynaliśmy pracę świtem, kończyliśmy późną nocą – wspomina ks. Marcinkowski, nawiązując do tworzenia nowych parafii, wizytacji już istniejących, rozbudowywania struktur Kościoła kieleckiego, z tworzeniem nowych dekanatów, mediów diecezjalnych, reaktywowaniem „Współczesnej Ambony”, czy rozbudową seminarium. – Był to czas rozkwitu powołań, zajęcia odbywały się nie tylko w seminarium, ale i w domu rekolekcyjnym w Skorzeszycach. Biskupowi bardzo zależało na dobrze przygotowanych kapłanach, wysyłał nas więc na studia specjalistyczne do Rzymu, do Francji (i ja w tym gronie się znalazłem), ale i do pracy duszpasterskiej np. na Sycylii czy we Francji – wspomina były kapelan.

Uważa, że swoje zawołanie biskupie „Będziesz miłował” („Diliges”) realizował bp Szymecki całym swoim życiem. – Kochał Kościół kielecki; w zasadzie on doprowadził do rehabilitacji bp. Kaczmarka i powtarzał nam, że powinniśmy być dumni z przynależności do diecezji kieleckiej. Dom biskupi, z pracującymi w Kurii księżmi, z panem Leonem – kierowcą kolejnych biskupów, siostrami służebniczkami śląskimi – był prawdziwym domem – podsumowuje ks. dr Marcinkowski.

tekst za: ekai.pl