Ks. Tomasz Gocel: Wśród księży też byli Żołnierze Wyklęci

W Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych zachęcamy do lektury rozmowy dr Katarzyny Bernat z ks. dr. Tomaszem Gocelem. 

Dotarł ksiądz do nowych informacji dotyczących księży zaangażowanych w działania niepodległościowe po 1945 roku.

W diecezji kieleckiej byli księża, którzy po zakończeniu wojny nie zostawili zaangażowanych w działalność patriotyczną, którym służyli jako kapelani w oddziałach partyzanckich. Bez względu na konsekwencje ze strony komunistów, nadal byli duszpasterzami w tych środowiskach. Możemy powiedzieć, że byli to Księża Wyklęci. Akta znajdujące się w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach nie mówią wprost o tej działalności, więcej możemy znaleźć w IPN. Dzięki systematycznej kwerendzie w różnych archiwach państwowych ta wiedza o Księżach Wyklętych jest pełniejsza. W 1985 roku ks. Zbigniew Gadomski, który został skazany w procesie wolbromskim na dożywocie, sporządził listę kapłanów diecezji kieleckiej, którzy byli represjonowani za działalność patriotyczną przez władze komunistyczne do 1956 roku. Na tej liście znalazło się 20 księży. Wśród nich byli księża bezpośrednio zaangażowani w działalność Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość; księża skazani w czasie procesu wolbromskiego; kapłani aresztowani w związku z procesem biskupa Kaczmarka oraz księża służący posługą duszpasterską żołnierzom różnych innych formacji  podziemia niepodległościowego. Ci kapłani, przeszli ciężkie więzienia stalinowskie. W tym czasie więźniów bito, torturowano, traciło się tam zdrowie, a nawet życie.

Podajmy nazwiska tych kapłanów.

Trzech księży pracujących w południowych dekanatach diecezji kieleckiej było bezpośrednio związanych z WiN. Są to: ks. Stanisław Ryńca, ks. Stanisław Połetek i ks. Stefan Rzemieniec. Kontakty z partyzantami Narodowych Sił Zbrojnych oraz innych grup podziemia niepodległościowego utrzymywali: ks. Mieczysław Paciej, ks. Eugeniusz Nawrocki, ks. Henryk Peszko, ks. bp Szczepan Sobalkowski i ks. Mieczysław Połoska oraz księża skazani w procesie wolbromskim: ks. Piotr Oborski i ks. Zbigniew Gadomski.

Czy możemy poznać ich sylwetki?

Bezpośrednio zaangażowany w działalność podziemia niepodległościowego był ks. Stanisław Ryńca. Pochodził z powiatu pińczowskiego, na początku wojny związał się z ZWZ. Niemcy chcieli go aresztować, ale ukrywał się w Leszczynach, później został kapłanem w parafii Zadroże w okolicach Wolbromia, gdzie był kapelanem Pułku Ziemi Wolbromskiej w 106 Dywizji AK w stopniu kapitana. Ujawnił władzom swą działalność w październiku 1945 roku, ale natychmiast zaangażował się w tworzenie tajnych struktur WiN. Nie działał tam zbyt długo, bo zaczął się nim interesować Urząd Bezpieczeństwa. Dlatego był przenoszony z miejsca na miejsce, zaczął od parafii w Skale, potem trafił do pracy duszpasterskiej w Administraturze Apostolskiej w Olsztynie, a stamtąd na Dolny Śląsk. W 1947 roku powrócił do diecezji kieleckiej. Pracował w Zagnańsku i Busku – Zdroju. Ze względu na jego duszpasterską i społeczną aktywność, bezpieka bacznie mu się przyglądała. W styczniu 1949 roku UB zaczęło rozbijać WiN w Skale. Od jednego z członków torturami wymuszono informację, że aktywnym działaczem organizacji był także ks. Ryńca. Ksiądz, ostrzeżony, przeniósł się na teren Śląska Opolskiego. Trafiał do Zabrza, gdzie 27 listopada 1950 roku został zatrzymany i osadzony w tamtejszym areszcie UB, potem przeniesiony do Kielc, a następnie do Krakowa. Został oskarżony za przynależność do WiN oraz przechowywanie broni i amunicji. Skazany na 7 lat więzienia, z czego odsiedział cztery we Wronkach i Rawiczu. Wypuszczono go na wolność 24 grudnia 1954 roku.

Kolejnym Księdzem Wyklętym jest ks. Stanisław Połetek.

Urodził się w powiecie miechowskim, po święceniach kapłańskich pracował w Pacanowie i kierował Caritas w dekanacie pacanowskim. Dekanaty nadwiślańskie były całkowicie zniszczone, bo tam przez pół roku utrzymywała się linia frontu. Ze Służbą Wolnej Polski należącą do struktur Okręgu Kieleckiego WiN zetknął się za pośrednictwem kierownika miejscowej szkoły podstawowej Stefana Pytko ps. „Chrzanowski”, gdzie ksiądz był prefektem.  Jesienią 1948 roku doszło do aresztowań członków SWP. Wśród nich znalazł się ks. Połetek. Więziony był dwukrotnie. Najpierw, zatrzymany jesienią 1948 roku, był umieszczony w WUBP przy ul. Buczka 10 (obecnie ul. Paderewskiego) w Kielcach, gdzie przeszedł brutalne śledztwo. Udało mu się jednak uciec, bo po intensywnym śledztwie strażnicy zostawili go w pomieszczeniu z otwartym oknem. Skorzystał z tej możliwości i uciekł. Przez kilka miesięcy ukrywał się. Przebywał m.in. w Dobromyślu, w domu rodzinnym koło Miechowa, był kapelanem sióstr felicjanek w Dobranowicach oraz pracował w parafii Kozy w archidiecezji krakowskiej. Miał nadzieję, że UB da mu spokój. Jednak mylił się. Drugi raz został aresztowany w październiku 1950 roku. Na procesie w 1951 roku w Kielcach zarzucano mu kontakty z nielegalną organizacją WiN oraz posiadanie nielegalnej prasy. Otrzymał wyrok dwóch lat więzienia za to, że mając informację, iż na ternie Pacanowa istnieje „antyustrojowy związek” nie poinformował o tym władz bezpieczeństwa publicznego. Karę odbywał w kilku więzieniach, m.in. w Kielcach i Raciborzu. Zwolniony w 1952 roku.

A ks. Stefan Rzemieniec?

Pochodził  z Kamieńczyc w powiecie pińczowskim. Od sierpnia 1945 roku był proboszczem w Biechowie, nadwiślańskiej parafii  prawie całkowicie zniszczonej przez działania wojenne. Aresztowany 30 listopada 1948 roku, jako członek WiN – Służba Wolnej Polsce. Przesłuchiwany był przez UB w Kielcach. Zarzucono mu, że „usiłował przemocą zmienić ustrój państwa polskiego oraz usunąć ustanowione organa władzy zwierzchniej narodu i zagarnąć ich władzę” oraz, że pod pseudonimem „Skorski” kontaktował się z kierownictwem WiN. Najważniejszym zarzutem było przechowywanie na plebanii, przez prawie rok, wysokiego rangą oficera tarnowskiego Inspektoratu WiN. Skazany 23 września 1949 roku na sześć lat więzienia. W grudniu 1950 roku został zwolniony z więzienia we Wrocławiu. Za swoim proboszczem wstawili się mieszkańcy Biechowa, prosząc Bolesława Bieruta o zastosowanie prawa łaski, aby ksiądz mógł powrócić do parafii i zająć się jej odbudową po zniszczeniach wojennych. Bierut przychyli się do ich prośby.

Czym był proces wolbromski?

Był preludium do rozprawy z biskupem Czesławem Kaczmarkiem i kurią diecezjalną w Kielcach. Komuniści, na przykładzie diecezji kieleckiej, chcieli pokazać, jak bezwzględnie i skutecznie mogą doprowadzić do zniszczenia organizacji kościelnej. Proces dotyczył proboszcza ks. dr Piotra Oborskiego i jego wikariusza ks. Zbigniewa Gadomskiego. Obydwaj pracowali w parafii w Wolbromiu. Tam w 1949 roku powstała organizacja patriotyczna – Armia Podziemna. Należeli do niej młodzi ludzie, którzy nie tylko słowem, ale przede wszystkim orężem chcieli walczyć z komunistami. Księża traktowali ich jak każdego innego wiernego: na ich prośbę spowiadali, rozmawiali z nimi. Dla bezpieki był to pretekst do oskarżenia ich o współpracę i uczestnictwo w spisku przeciwko władzy ludowej. Ksiądz proboszcz wraz z wikariuszem zostali aresztowani w kwietniu 1950 roku. Obydwu oskarżono o współpracę z tajną organizacją Armia Podziemna, a nawet o współudział w zabójstwie i posiadanie broni. Proces wolbromski był bardzo nagłaśniany przez ówczesną propagandę. Zakończył się 22 stycznia 1951 roku, w tym czasie został aresztowany Biskup Kielecki Czesław Kaczmarek. Ordynariusz nie chciał potępić tych księży i kanonicznie ukarać za otoczenie opieką duszpasterską członków organizacji niepodległościowej. Tłumaczył, że nie miał dostępu do akt śledztwa, aby wyrobić sobie obiektywną opinię, a nie chciał uginać się pod naciskiem i spełniać żądania funkcjonariuszy UB.

Ks. Oborski został skazany na karę dożywotniego więzienia. Jako jedyny ksiądz z tej grupy 20 księży represjonowanych został zamęczony na śmierć przez strażnika w więzieniu w Rawiczu. Był bity, maltretowany i na skutek odniesionych ran 18 czerwca 1952 roku zmarł w tamtejszym szpitalu. Nawet nie pozwolono, aby ciało zostało przewiezione do Kielc i pochowane przez rodzinę. Ks. Zbigniew Gadomski również dostał karę dożywocia. W więzieniu przesiedział 10,5 roku. Był to najdłużej więziony kapłan w Polsce powojennej. Wyszedł na wolność dopiero w 1961 roku. Proces wolbromski nastrajał opinię publiczną do tego, co komuniści zaplanowali wobec biskupa Czesława Kaczmarka. Biskup kielecki był pierwszym, tak wysokiej rangi hierarchą Kościoła katolickiego w Polsce, którego władze ośmieliły się aresztować, torturować i skazać w pokazowym procesie.

A inni kapłani zaangażowani w działalność niepodległościową?

Byli to ci, którzy utrzymywali kontakt ze swoimi przyjaciółmi z partyzantki jeszcze z czasów wojny. Wyróżnić tu należy księdza Henryka Peszko, który za wiedzą i zgodą biskupa Kaczmarka działał w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Od czerwca do października 1944 r. był kapelanem 4 Pułku Piechoty AK w stopniu kapitana. Przeszedł cały szlak 4 Pułku Piechoty AK. Opisał to w swoim pamiętniku. Spodziewał się aresztowania przez UB, dlatego poprosił biskupa o urlop, na którym przebywał od sierpnia 1946 do stycznia 1947 roku. Wyemigrował na Dolny Śląsk. Kiedy wrócił został aresztowany 12 stycznia 1952 roku w związku z procesem biskupa Kaczmarka oraz zaangażowania w działalność partyzancką podczas wojny. Przetrzymywany był przez trzy lata w więzieniu na warszawskim Mokotowie. W dokumentach zachowanych w departamencie śledczym Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego możemy przeczytać, że „podejrzany Peszko, jako nieujawniony członek AK od stycznia 1945 roku do stycznia 1952 r. utrzymywał kontakt z osobami prowadzącymi kontrrewolucyjną działalność w ramach związku WiN”. Ksiądz nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Śledztwo nie przyniosło oczekiwanych przez UB rezultatów. Po trzech latach został zwolniony.

A ks. Szczepan Sobalkowski, późniejszy biskup.  

Przed wojną ksiądz był dyrektorem w kieleckim Gimnazjum św. Stanisława Kostki, skąd wywodziła się duża grupa członków organizacji Narodowe Siły Zbrojne. Podczas wojny był dziekanem kapelanów Okręgu V NSZ (radomsko-kieleckiego). Partyzanci mieli do niego zaufanie. Po wojnie ksiądz nadal utrzymywał kontakt z działaczami NSZ. Przypłacił to ciężkim więzieniem. Najpierw został pojmany w 1950 roku i siedział w Kielcach 3 miesiące, a następnie ponownie aresztowany w związku z procesem biskupa Kaczmarka. Wtedy był przesłuchiwany i skazany na 7 lat więzienia, z czego odsiedział pięć na warszawskim Mokotowie, w Sztumie i we Wronkach. Biskupem był tylko jeden dzień. Nazajutrz po przyjęciu święceń zmarł 12 lutego 1958 r. wskutek wycieńczenia i ciężkich przeżyć więziennych.

Powiedzmy o innych kapłanach.

Ks. Mieczysław Połoska już przed wojną związał się z ruchem narodowym. Podczas wojny najpierw został zaprzysiężony w AK, a potem został kapelanem ps. „Siejba” III Pułku NSZ Brygady Świętokrzyskiej. Po wojnie dwa razy był aresztowany przez UB. Najpierw w 1947 roku, a potem w związku z procesem biskupa Kaczmarka. Więziony był m.in. na warszawskim Mokotowie. Podczas procesu w październiku 1951 roku Żydówka Rachela Klasztorna zeznała, że ksiądz będąc proboszczem w podkieleckim Białogonie wydawał Żydom metryki chrztu, aby mogli przetrwać wojnę. Ks. Połoska został skazany na cztery lata więzienia. Po trzech latach więzienia centralnego na Mokotowie I odzyskał wolność  w grudniu 1953 r.

Powiedzmy o kolejnym Księdzu Wyklętym.

Ks. Eugeniusz Nawrocki, w czasie wojny był proboszczem w Łanach Wielkich koło Żarnowca. Zaprzysiężony na kapelana AK ps. „Śliwa” w stopniu porucznika w 1943 roku. U niego na plebanii spotykali się dowódcy partyzanccy na narady. Po wojnie był administratorem w parafii Drużykowa koło Szczekocin. Od 1950 roku udzielał się przy Okręgowej Komisji Księży przy ZBOWiD w Kielcach. Aresztowano go 7 maja 1951 roku. Powodem była wojenna działalność w AK i utrzymywanie kontaktów z partyzantami. W więzieniu szczególnie represjonowany. Świadkowie twierdzą, że znęcał się nad nim strażnik, każąc mu wylewać zawartość kubłów z fekaliami, a następnie zbierać te nieczystości sutanną. Pod koniec 1952 roku został skazany przez sąd w Katowicach na 8 lat więzienia „za udział w działalności wrogiej Polsce Ludowej”. O jego uwolnienie (siedział w więzieniu w Bytomiu i Cieszynie) starała się siostra, która zaangażowała w sprawę nawet tzw. księży patriotów, współpracujących z władzą. Księdza Nawrockiego udało się uwolnić dzięki ich pomocy w maju 1954 roku. Wrócił do Drużykowej, a potem był proboszczem w Kurzelowie.

Z ugrupowaniami narodowymi był też związany ks. Mieczysław Paciej.

Był dwukrotnie aresztowany. Najpierw w marcu 1945 roku. Osadzony w Sosnowcu, skąd udało mu się zbiec. Ponownie aresztowany w 1950 roku. Na procesie zarzucano mu   „tworzenie faszystowskiej organizacji NSZ w Drochlinie i w okolicach; wydanie rozkazu zabicia członka Armii Ludowej oraz przynależność do nielegalnej organizacji NSZ, mającej na celu obalenie demokratycznego ustroju państwa polskiego”. Skazany na 10 lat więzienia. Po jakimś czasie udało mu się zbiec i ukrywał się wiele lat przez komunistami.

O czym świadczy to zaangażowanie kapłanów w działalność niepodległościową?

O rzetelnym wychowaniu patriotycznym w przedwojennej Polsce. Każdy z nich kończył dobrą szkołę, wyszedł z rodziny, gdzie sprawy ojczyny były postawione na ważnym miejscu, a w seminarium duchowne jeszcze to nastawienie umocniło. Wychowawcom chodziło o to, aby wychowywać nie tylko dobrego człowieka i chrześcijanina, ale też patriotę. Ci represjonowani w latach komunizmu księża nie bali się podjąć ryzyka i ponieśli jego konsekwencje. W czasach stalinowskich nasza diecezja, jako pierwsza w Polsce, została tak drastycznie i bezwzględnie zaatakowana. To, co zrobili tutaj komuniści miało zastraszyć duchowieństwo w całej Polsce i powtórzyć się później w innych diecezjach. Ponadto tak duża liczba prześladowanych księży kieleckich świadczy o tym, jak intensywnie rozwijało się tutaj życie patriotyczne, jak wielu księży było związanych z podziemiem niepodległościowym. Księża ci, byli do końca z ludźmi, którzy walczyli o wolną Polskę, dzieląc ich los, nawet w więzieniu. Trzeba o nich pamiętać.

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat