„Lulajże Jezuniu” w Akrze

Otrzymaliśmy wiadomość od Księdza Arcybiskupa Henryka Jagodzińskiego o tym, jak przeżywa swoje pierwsze Święta w dalekiej Ghanie. Zachęcamy do lektury.

Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, moich pierwszych Świąt w Ghanie przyszło mi spędzić w parafii Św. Jakuba w Akrze, w dzielnicy Osu. Podczas tej Mszy św. miałem udzielić, co też uczyniłem, pierwszej Komunii Świętej pięćdziesięciu osobom. Z przyczyn oczywistych była to bardzo uroczysta Msza św. Liturgia zaczęła się już w bramie placu kościelnego. Moje zdumienie zaczęło się, gdy wysiadłem z samochodu i nad wejściem do kościoła zobaczyłem olbrzymi baner z moim zdjęciem, informujący o dzisiejszej uroczystości. A potem, jakby to powiedział Alfred Hitchcock, napięcie stopniowo rosło...

Miejscowy proboszcz przywitał mnie w tradycyjnym stroju ganejskim, który przypominał trochę rzymską togę, tyle że strój ten był bardziej kolorowy. Po pozdrowieniu, podano mi wodę do obmycia rąk, a następnie wytarto dłonie i stopy. Następnie dokonałem przeglądu kompanii honorowej Rycerzy i Dam Św. Jana. Podczas przemieszczania się towarzyszył nam duet dwóch tradycyjnych tancerzy, tańczących boso, w tradycyjnych strojach przy akompaniamencie tam-tamów. Po wejściu do kościoła, w prezbiterium czekał na nas arcybiskup Akry J.E. abp John BonaventureKwofie. Wśród kandydatów do Pierwszej Komunii Świętej było też około dziesięciu osób dorosłych.

Może warto przy okazji zaznaczyć, że dla Ganijczyków, niedzielna Msza św. jest centralnym wydarzeniem dnia, i dlatego liturgia trwa trochę dłużej niż do tego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce, a wierni przygotowują się do tego wydarzenia nie tylko duchowo, ale także i zewnętrznie. Wierni płci obojga, ubierają się na taką okazję elegancko i uroczyście, bo rzeczywiście idą na spotkanie z Jezusem. Radość z tego spotkania widać w pieśniach oraz tanecznych ruchach, które towarzyszą wykonywanym pieśniom.

Przed rozesłaniem miała miejsce ciekawa ceremonia, mojego przyjęcia w parafii, gdzie arcybiskup nałożył mi czerwoną stułę i wraz z proboszczem, ks. Emanuelem, następnie trzy razy osadzali mnie na przegotowanym tronie. Po wymianie grzecznościowych podziękowań, złożono mi także życzenia urodzinowe i odśpiewano okolicznościową pieśń na taką okazję. Trochę elementu humorystycznego wniosła wymowa mojego imienia i nazwiska przez przemawiających. Ale szczyt mojego zaskoczenia osiągnął swój zenit, kiedy usłyszałem przygotowaną specjalnie dla mnie, odśpiewaną nienaganną polszczyzną, kolędę „Lulajże Jezuniu”. Wprowadzający zaznaczył, że kiedy dowiedzieli się, że ich nowy Nuncjusz pochodzi z Polski, z kraju Św. Jana Pawła II, to chcieli w ten sposób zaznaczyć polską obecność w Akrze.

Parę dni temu otrzymałem nagranie od naszych Sióstr Nazaretanek z Yamfo, w diecezji Sunyani, gdzie miejscowa młodzież śpiewa po polsku kolędę „Przybieżeli do Betlejem pasterze”. Trzeba przyznać, że życie jest pełne paradoksów, czasem bardzo miłych, jak ten z polskim kolędami w Ghanie, tym bardziej w kontekście niektórych wiadomości dochodzących z naszego pięknego kraju nad Wisłą. W Ewangelii, ze Mszy św. Bożonarodzeniowej w nocy, Anioł mówił do pasterzy: Nie bójcie się! Oto zwiastuje wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. (Łk 2, 10-11). To też powiedziałem w wywiadzie dla telewizji ganejskiej, jako moje przeslanie Bożonarodzeniowe. Przesłanie to, wypowiedziane przez anioła, jest także aktualne dla każdego z nas w tych niezwykłych czasach: Nie bójcie się!

† Henryk M. Jagodziński
Nuncjusz Apostolski w Ghanie