Spotkanie z Duchem Świętego Franciszka w Pretorii

Dzisiejszy sobotni dzień (18 października 2025 r.), choć deszczowy, był pełen światła i radości – pisze do nas Ksiądz Arcybiskup Henryk Jagodziński.

Zostałem zaproszony przez wspólnotę franciszkańską do udziału w Mszy Świętej w Domu św. Franciszka w Pretorii, z okazji święta św. Łukasza Ewangelisty. Krople deszczu spływające po szybach przypominały mi o łasce, która spływa na ziemię — cicho, ale obficie. Atmosfera w Domu św. Franciszka była ciepła i serdeczna, a duch prostoty i braterstwa wypełniał każde słowo i gest.

We wspólnocie modlitwy zgromadzili się bracia franciszkanie z Południowej Afryki i Mozambiku, siostry zakonne, członkowie Trzeciego Zakonu św. Franciszka oraz liczni świeccy. Mszy Świętej przewodniczył o. Massimo Fusarelli OFM, Minister Generalny Zakonu Braci Mniejszych. Wspólnie z nami modlili się także abp William Matthew Slattery OFM, arcybiskup senior Pretorii, oraz ks. Giacomo Anonicelli, sekretarz Nuncjatury Apostolskiej. Na początku liturgii przyjął nas z braterską serdecznością br. Ashley Tillek OFM, gwardian Domu św. Franciszka.

Mimo że pogoda nie sprzyjała, we wnętrzu kaplicy panowała pogoda ducha — ta, której źródłem jest Ewangelia. Deszcz nie zdołał przyćmić radości wspólnoty, która świętowała w prostocie i pokoju. W powietrzu czuło się ducha św. Franciszka: pokornego, radosnego i całkowicie oddanego Bogu.

Podczas Mszy Świętej miałem zaszczyt wygłosić homilię, przekazując na początku wszystkim zebranym serdeczne pozdrowienia i błogosławieństwo od Ojca Świętego Leona XIV. Papież pragnie być blisko synów i córek św. Franciszka, którzy żyją Ewangelią w duchu ubóstwa, pokoju i służby. Jego modlitwa i ojcowska troska towarzyszą Wspólnocie Braci Mniejszych w każdym zakątku świata.
W homilii nawiązałem do Ewangelii według św. Łukasza (10, 1–9), w której Jezus posyła siedemdziesięciu dwóch uczniów „po dwóch”, by głosili pokój i zapowiadali nadejście Królestwa Bożego. W tych prostych słowach ukryte jest całe serce misji chrześcijańskiej: nie chodzi o to, by iść z zasobami, planami czy pewnością sukcesu, ale z ufnością w Boga, który sam jest naszym jedynym oparciem.

Zwróciłem uwagę, że Jezus nie wysyła uczniów jako strategów ani jako ludzi sukcesu, lecz jako pielgrzymów pokoju. Uczy nas, byśmy nie zabierali „ani trzosa, ani torby, ani sandałów” — czyli byśmy nie polegali na tym, co posiadamy, lecz na Tym, który nas posyła. To duch ubóstwa i prostoty, który czyni człowieka wolnym i otwartym na drugiego.

W tym świetle wspomniałem św. Franciszka z Asyżu, który w czasach, gdy Kościół potrzebował odnowy, przypomniał mu pierwotną prostotę Ewangelii. Franciszek nie głosił słowami, ale całym swoim życiem. Jego pokój, jego uśmiech i jego prostota były żywym kazaniem. W nim Ewangelia stała się ciałem — stała się życiem.

Podkreśliłem, że duch franciszkański to nie tylko styl życia zakonników, ale propozycja dla całego Kościoła. To wezwanie, by żyć Ewangelią „sine glossa” — bez komentarzy, bez kompromisów, bez odkładania na później. Każdy z nas jest zaproszony, by być „pielgrzymem pokoju”: tym, który nie zatrzymuje światła Ewangelii dla siebie, lecz pozwala, by przez jego życie świeciło innym.

W dalszej części homilii przywołałem słowa papieża Leona XIV, który w swoim pierwszym przemówieniu po wyborze powiedział: „Chcę iść razem z wami — jako Kościół zjednoczony — aby głosić Ewangelię bez lęku, być misjonarzami.” Być misjonarzem — to nie slogan, lecz powołanie. To decyzja, by żyć tym, w co się wierzy, i nieść światu dobro, nawet gdy jest trudno.

Przypomniałem też, że zbliżający się Rok Jubileuszowy wzywa nas do bycia „pielgrzymami nadziei”. To czas, by odnowić w sobie radość z bycia przebaczonymi, odwagę rozpoczynania na nowo i czułość wobec każdego człowieka. To czas, by wrócić do ducha Porcjunkuli — miejsca prostoty, pokoju i pojednania, gdzie niebo dotknęło ziemi.

Na zakończenie zachęciłem wszystkich, byśmy ponownie pozwolili, by Duch Święty nas posyłał — nie z lękiem, ale z pieśnią w sercu; nie z mocą, ale z pokojem. Aby nasze życie samo stało się kazaniem: aby ludzie, patrząc w nasze oczy, mogli dostrzec światło Chrystusa, słysząc nasze słowa — usłyszeć Jego głos, a spotykając nas — doświadczyć Jego miłości.

Jak mawiał św. Franciszek: „Zacznijmy od nowa, bracia, bo dotąd zrobiliśmy niewiele.”

Po zakończeniu liturgii pozostaliśmy razem na wspólnym śniadaniu. Przy stole, w prostocie i radości, dzieliliśmy się nie tylko chlebem, ale i doświadczeniem wiary, nadziei i braterstwa. Śmiech, rozmowy, serdeczne gesty — wszystko to tworzyło atmosferę prawdziwej komunii.

Był to moment, w którym słowa Ewangelii przyjęły konkretny kształt: wspólnoty, prostoty i wzajemnej życzliwości. Czułem, że w tym zwyczajnym spotkaniu obecny był sam Chrystus — Ten, który przychodzi w codzienności, w drugim człowieku, w prostym geście miłości.

Dzisiejsze spotkanie w Pretorii pozostanie we mnie jako znak żywej obecności Ducha Świętego, który wciąż działa przez serca ludzi prostych, pokornych i radosnych. Wróciłem stamtąd umocniony i wdzięczny — z przekonaniem, że Ewangelia naprawdę jest dla nas, że jest żywa i że jej światło rozlewa się tam, gdzie ludzie żyją w pokoju i dobroci.

Pokój i dobro!

✠ Henryk M. Jagodziński
NUNCJUSZ APOSTOLSKI W RPA, LESOTHO, NAMIBII, ESWATINI i BOTSWANIE

Pretoria, dnia 18 października 2025 r.