Święcenia kapłańskie w diecezji Konongo-Mapong

Pomimo deklaracji, że historia już się skończyła, co swego czasu obwieścił Francis Fukuyama, to jednak toczy się ona nadal i nie przestaje zaskakiwać. Niby wszystko ma się powtarzać, to jednak co jakiś czas pojawiają się rzeczy nowe, niestety, nie wszystkie pozytywne – pisze w kolejnym liście z Ghany Ksiądz Arcybiskup Henryk Jagodziński, nasz Rodak.

Wydawało się, że z biegiem czasu będziemy podróżować szybciej, wygodniej, taniej: po prostu lepiej. Sytuacje z ostatnich dni na niektórych europejskich lotniskach pokazały, że, nie wszystko jest przewidywalne i w systemie pojawiają się uciążliwości, na które nikt wcześniej nie zwrócił uwagi. Jednym słowem tzw. postęp, nie zawsze ma skutki pozytywne. Także mój powrót do Ghany, przewidziany na 30 czerwca, stanął w pewnym momencie pod znakiem zapytania z powodu problemów z połączeniami lotniczymi. W dniu 30 czerwca przypada liturgiczne wspomnienie świętych Pierwszych Męczenników Kościoła rzymskiego: dzięki ich wstawiennictwu i pomocy dobrych ludzi udało mi się ostatecznie tego dnia dotrzeć do Akry, pomimo opóźnienia samolotu, jeszcze przed północą. Nazajutrz, udałem się w pięciogodzinną podróż samochodem na północny-zachód od Akry, do miasta Mapong, która jest stolicą diecezji Konongo-Mapong. Co prawda, odległość tego miasta od stolicy kraju, według mapy to tylko około 213 km. To jednak ze względu na natężenie ruchu i stan niektórych odcinków drogi sprawia, że na przebycie tej odległości potrzeba ponad pięciu godzin. Diecezja Konongo-Mapong została utworzona jeszcze przez św. Jana Pawła II, w 1995 r. Jej pierwszy biskup J.E. ks. bp Joseph Osei-Bonsu zaprosił mnie w tym roku, abym udzielił święceń kapłańskich sześciu diakonom tej diecezji. Święcenia miały mieć miejsce w części zachodniej diecezji, oddalonej około godziny drogi od Mapong, w miejscowości Bronkron, na placu przy kościele rektoralnym p.w. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. W trakcie tej podróży nie mogło zabraknąć polskiego akcentu. Otóż, jeden z katolickich szpitali w diecezji, został zadedykowany naszemu wielkiemu rodakowi św. Janowi Pawłowi II. W drodze na święcenia, zatrzymaliśmy się w na chwilę przy tym właśnie szpitalu. 

Niestety, miesiąc czerwiec i lipiec, to pora deszczowa w Ghanie. Wydawało się, że jednak deszcz nas ominie, ale ostatecznie, niezbyt dotkliwie, ale jednak był przez pewien czas z nami.

Ks. bp Osei-Bonsu wyjaśnił mi, że każdego roku, święcenia kapłańskie mają miejsce w innym dekanacie diecezji dla rozbudzenia powołań. W tym roku, 2 lipca, kolej wypadła na dekanat Bronkon. Przez wąskie uliczki dotarliśmy do rozległego, prostokątnego placu, gdzie miała odbyć się liturgia święceń kapłańskich sześciu diakonów. Granice placu zostały wytyczone przez białe namioty, pod którymi znajdowali się zaproszeni gości oraz wierni. Naprzeciw ołtarza, ustawione były namioty, gdzie zgromadzili się tradycyjni wodzowie. Diakoni, wraz z rodzicami znajdowali się w sześciu różnych miejscach na placu, a potem wezwani przystąpili do głównego ołtarza. Po odmiennych strojach można było zauważyć liczne grupy i stowarzyszenia wiernych diecezji. We Mszy św. uczestniczył także J.E. bp John YawAfoakwa, biskup diecezji Obuasi. W uroczystej procesji, wyruszyliśmy na plac, do ołtarza polowego przy akompaniamencie śpiewu całego zgromadzenia. Wykonywane były klasyczne pieśni kościelne oraz te przy akompaniamencie instrumentów tradycyjnych. Sama liturgia, jak wszędzie na całym świecie katolickim, odbywała się według zatwierdzonego rytuału święceń. Jak już wspomniałem, w czasie liturgii święceń zaczął padać deszcze. Z pomocą przyszli nam wodzowie, którzy użyczyli swoich olbrzymich parasoli, albo raczej baldachimów o jednym drzewcu, którezasadniczo pełnią funkcje ceremonialne, jako oznaka prestiżu. Tym razem, ochroniły także wyświęconych od deszczu. Kiedy skończył się już obrzęd święceń, wielu ludzi, pomimo deszczu zaczęło tańczyć z radości na głównym placu. Panował tam entuzjazm, którego trudno opisać. Dla wszystkich tutaj zgromadzonych była to olbrzymia radość, rzeczywiście, jakby jeszcze w uszach mieli słowa Jezusa, który posyła swoich uczniów na swoje żniwo. Cała uroczystość trwała cztery godziny. Nawet nie wiadomo jak ten czas tak szybko minął. Przed końcowym błogosławieństwem rozdałem nowo wyświęconym prezbiterom stuły przywiezione z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia z Łagiewnik, przedstawiające Jezusa Miłosiernego. Tajemnica Bożego Miłosierdzia cieszy się wielką pobożnością w Ghanie. Na marginesie dodam, że nie spotkałem tutaj jeszcze kościoła, gdzie nie byłoby obrazu Jezusa Miłosiernego.

Na końcu Mszy św. podziękowałem J.E. biskupowi Osei-Bonsu za zaproszenie do udzielenia święceń kapłańskich jego sześciu diakonom. Powiedziałem także, że na świecie jest wielu biskupów, którzy chcieliby udzielić święceń, ale niestety nie mają powołań. Tych sześciu młodych kapłanów jest znakiem wielkiego błogosławieństwa i znakiem silnej wiary katolików z diecezji Kanongo-Mapong. Jak silna jest to wiara, przypomnę tylko że ta diecezja posiada tylko 89400 wiernych, i przy tej ilości katolików posiada obecnie 55 seminarzystów studiujących w różnych Wyższych Seminariach Duchownych, ponieważ diecezja nie ma swojego Seminarium.

† Henryk M. Jagodziński
Nuncjusz Apostolski w Ghanie

1 lipca 2022 r.