Święci, którzy połączyli kontynenty

Niedziela, 19 października 2025 r., była dla mnie dniem głębokiej radości i wdzięczności wobec Boga – pisze do nas Ksiądz Arcybiskup Henryk Jagodziński.

W kaplicy Nazareth House w Pretorii miałem zaszczyt przewodniczyć Mszy Świętej w duchowej jedności z Ojcem Świętym Leonem XIV, który na Placu św. Piotra w Watykanie kanonizował siedmiu nowych świętych. My, zgromadzeni tutaj w Afryce, czuliśmy się częścią tej samej modlitwy, tego samego Kościoła — powszechnego i żywego. W Mszy Świętej uczestniczyli liczni wierni, zwłaszcza z krajów hiszpańskojęzycznych. Oprócz Jego Ekscelencji Ambasadora Wenezueli, pana Carlosa Feo Acevedo, zaszczycili nas swoją obecnością również Ambasadorowie Królestwa Hiszpanii, Ekwadoru oraz Nikaragui. Ich udział był dla mnie szczególnym znakiem — symbolem duchowej wspólnoty narodów, które choć pochodzą z różnych stron świata, jednoczą się wokół jednego ołtarza i jednej wiary. Tego dnia miałem też szczególne wzruszenie osobiste. Odprawiałem Mszę Świętą w ornacie, w którym trzydzieści lat temu św. Jan Paweł II celebrował Eucharystię podczas swojej pielgrzymki do Republiki Południowej Afryki. Ten gest, choć prosty, był dla mnie jak most — łączący przeszłość i teraźniejszość, Europę i Afrykę, papieża z Polski i świętych z Wenezueli. Świętość naprawdę przekracza granice i czas.

W centrum dzisiejszej liturgii Słowa stanęła Ewangelia według św. Łukasza (18, 1–8), w której Jezus opowiada przypowieść o wdowie, która nie ustaje w proszeniu niesprawiedliwego sędziego o sprawiedliwość. W tej prostej, a zarazem głębokiej historii odkryliśmy klucz do życia i duchowości nowych świętych, zwłaszcza św. José Gregorio Hernándeza i św. Carmen Rendiles. Podczas homilii mówiłem, że wytrwałość w modlitwie nie oznacza powtarzania słów bez końca, ale zaufanie, które nie słabnie nawet wtedy, gdy odpowiedź Boga się opóźnia. To modlitwa, która wyrasta z miłości i wiary — takiej wiary, jaką mieli nasi nowi święci z Wenezueli. Św. José Gregorio modlił się nie tylko słowami, ale każdym gestem swojego życia. Jego laboratorium i sala chorych były jak kaplica, w której oddawał cześć Bogu poprzez służbę cierpiącym. Każdy dotyk jego dłoni był aktem miłosierdzia, a każde badanie — modlitwą za potrzebującego. Uczy nas, że medycyna i wiara mogą iść razem, że nauka i świętość nie są sobie obce. Św. Carmen Rendiles z kolei uczy nas modlitwy serca, które nie ustaje w miłości mimo ograniczeń. Urodzona bez jednej ręki, całe swoje życie uczyniła ofiarą wdzięczności i służby. Jej modlitwą było milczenie przed tabernakulum, gdzie znajdowała siłę, by kochać, przebaczać i prowadzić swoje siostry. Jak mówiłem w homilii — św. Carmen przypomina nam, że czasem największe cuda rodzą się w ciszy adoracji. W homilii pragnąłem też podkreślić, że świętość nie jest czymś odległym, zarezerwowanym dla wybranych. Świętość to codzienność przeżywana z miłością. To matka, która z cierpliwością troszczy się o rodzinę; lekarz, który leczy z sercem; nauczyciel, który widzi w dziecku dobro; misjonarz, który służy w prostocie. Nowi święci z Wenezueli pokazują, że można stać się świętym niezależnie od powołania czy zawodu. Ich życie to świadectwo, że Bóg działa w sercach zwyczajnych ludzi, jeśli tylko pozwolą Mu wejść do swojego życia z miłością.

Kiedy na zakończenie Mszy Świętej spoglądałem na zgromadzonych, widziałem w ich oczach radość i pokój. W tamtej chwili czułem, że duch św. José Gregorio i św. Carmen rzeczywiście unosi się nad nami — że Wenezuela, Afryka i cały świat spotkały się w jednym hymnie uwielbienia. To był dzień, w którym święci połączyli kontynenty. Dzień, w którym poczuliśmy, że Bóg wciąż powołuje ludzi do świętości w każdym zakątku ziemi. Dzień, który napełnił nasze serca nadzieją, że miłość naprawdę ma ostatnie słowo.

✠ Henryk M. Jagodziński
NUNCJUSZ APOSTOLSKI W RPA, LESOTHO, NAMIBII, ESWATINI i BOTSWANIE

Pretoria, dnia 19 października 2025 r.